Archiwum wrzesień 2004


wrz 24 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Znowu obudziłem demony aby oddzieliły głowę od tułowia pilnikiem do paznokci i toczyły ją po szklanym blacie kuchennego stołu czekając na efekt kuli śniegowej. Pożrą mnie powoli, z namaszczeniem zapalania świecy przed pierwszym pocałunkiem a drugą wódką i powleką materace skórą z mojego ciała. Kurwa. Znowu piję. Zaczynam nie odróżniać fikcji od rzeczywistości. Wszyscy naokoło się zachwycają, jaki ja zabawny i pełen energii a ja w ciemnym kibelku dławię się myślami i pragnę pożreć mózg aby oni już nigdy nie wrócili. Budzę się i piję, otrzeźwieję i znowu piję i jestem wtedy obrzydliwie wyzywający i gówno mnie obchodzi świat i mam w piździe już ten koniec i znowu trzeźwieję. I wyobrażam sobie, jak to kupuję nowe buty i krem od diora a potem piję białe wino w kawiarence na starym i jestem wysokim brunetem z obrączka na fiucie a w kibelku grzyb zżera ściany i śmierdzi szczynami. Obudzę się rano martwy i wrócę do normalności.

 

kxerxes : :
wrz 10 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

Telefon. Już zapomniany Jego głos w słuchawce. Za pół w godziny w hollu hotelu w centrum miasta. Windą ponad dachy z jego ustami w moim rozporku. Jestem dziwnie spięty i nieśmiały. Trochę namiętności i znacznie więcej spermy na jędrnych pośladkach. Dozgonna miłość, wpatrzone czarne oczy i kąpiel w hotelowej wannie. Obiecuję, ze przyjadę, że się oddam cały aby mógł być na rozkazy Nerona. Opluwa mnie na pożegnanie a ja czuję dziwne osamotnienie, zupełnie tak samo gdy w dzieciństwie zdechł mi chomik. Słońce oślepia wyobrażenie jutra.

 

kxerxes : :
wrz 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

Wszystko już wróciło do normalności a raczej do nienormalności i tak bardzo łeb napierdala i już nie pomaga wino a papierosy dławią gardło. A tam znikł mój tłuszcz, twarz z  onieśmielającym uśmiechem rzucała wszystkich na kolana i tylko prosili aby dotknąć mojego ramienia, moich włosów i każdy chciał choć przez moment poczuć zapach mojego ciała. I te rozmowy o Arvo Parcie i gin na płaski brzuch nieco drwił z ich postawionych fiutów ociekających spermą. I przez moment miałem siebie na własność i wszystko zdawało się tym o czym pomyślałem i te usta na moim fiucie między jednym a drugim lansem też były oczywistością. A potem jego zęby na ramieniu i ten pewny ruch unoszący mi nogi aby językiem znaleźć się bliżej mojego tyłka. I wszystko zdawało się doskonałością, a męskie chóry z niebios zapewniały o trwającej pewności. I jeszcze ta sennoerotyczna atmosfera stojącego czasu, co oszczędzi mą opaloną delikatną skórę ciała i gibkość bioder i fiuta do którego nikt nie ma dostępu poza moim umysłem. I to wszystko runęło tak nagle, że deszcz nie zdążył jeszcze zmyć spermy z chodnika a już chciałem wrócić. I obiecałem mu dozgonną wierność i przekląłem wszystko to co się zdarzyło.

Wraz z powrotem wrócił cały wkurw codzienności i nie chcę już go widzieć i męczą mnie jego usta i pieszczoty i wściekły jestem, że to tylko ja ten zły i to ja taki okropny bo wszyscy dookoła się starają dla mnie, a ja ciągle naburmuszony i zmęczony. Więc żalę mu się, że już nie dam rady dłużej, że chcę umrzeć, bo tak będzie dla nas lepiej i on zaczyna płakać, bo już go nie kocham i nie ma po co żyć. A przecież boję się tylko, że kiedyś wyjadę tak naprawdę i już nie wrócę do pustego mieszkania z odrapanymi ścianami bo zimno w nim straszliwie – ktoś nie zamknął okna w zimową noc.

I tak wszystko hój.

Jak wrócę do domu, naleję do wysokiego kielicha czerwonego wina i przechadzając się po parkietach w białych soksach będę udawał księżniczkę snikers.

 

kxerxes : :
wrz 01 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

A wekeend pewnie w Łodzi. Taki tylko dla mnie.Bez pośpiechu, bez szaleństw, w poszukiwaniu zagubionego ja wsród tłumów.

 

kxerxes : :