lut 25 2005

Bez tytułu


Komentarze: 1

Ciało wygięte w ekstatycznym szale, potem już tylko lepiej. Wypłynąłem na moment aby spojrzeć na siebie z góry i zapragnąłem powrócić bo idealnej powłoki bo razem stanowiliśmy zamknięcie skończoności, a wszystko to było dobre i podobało się nowej całości. Ekstaza goniła ekstazę a przestrzeń była harmonią, skończoność przyswajalna a doczesność celowa. Oddech prawdziwie głęboki przypominał o świadomości a nowa wspólnota obiecywała lepsze jutro. I już ponad zwierzęcością i z obietnicą wszystkich cudowności poranków zasnąłem na lodowatej posadzce próżności.

Białkowiec się zakochał a i mi wspólne noce i dopasowanie śpiących ciał stały się przyjemnym zwieńczeniem czekania. Ostatni łikend wyborów i szans, a jednak wybiorę najgorszy wariant z możliwych.

 

kxerxes : :
25 lutego 2005, 16:08
...

Dodaj komentarz