Archiwum 20 września 2006


wrz 20 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Że którejś nocy ponownie zarzygałem całą podłogę myślami o końcu, nic nie pomogło mojemu umysłowi wytrzeźwieć. Ba, doskonale spiłem się po przebudzeniu, jeźdząc taxówkami po całym mieście od knajpy do knajpy. Potem krzyczałem o pomoc i natychmiastową śmierć i zabrali mi kapsułki przeciwlękowe które zawsze chowam pod poduszką. Miał mnie zawieźć do pracy, ale spał jak zabity i zwlokłem się koło południa aby zdążyć na 9 rano jak co dzień. Wiem, że nie powinienem już wychodzić z domu, ale każdego dnia, oszukuję się i wmawiam odbiciu w lustrze, że jeszcze tylko raz, że może akurat dzisiaj, że już na pewno to koniec. Ale wieczorem poszliśmy do wietnamskiej, bambusy i ananasy, nawet piwo, i nawet było miło. I gdy traciłem znowu równowagę nawet uśmialiśmy się z całą ulicą. Tylko te sny dręczą już nie tylko umysł, wypychają ciało jadem i wzbudzają konwulsje.

A gdy najbardziej leciało mi z nosa pojechaliśmy na kilka dni do mojej ukochanej Łodzi, też obejrzeć mieszkania w jakiejś fabryce, tylko kurwa, wszystkie już wykupione za jedyne 7tyś za metr. No i pamiętam tylko jakiegoś szampana z drug qeen, jakieś 2 pary butów no i jak mój prowadził mnie do dark roomu i rozpinał rozporek , bo sam nie dawałem rady. Musiałbyć to udany wyjazd, zablokowali w końcu karty kredytowe.

 

kxerxes : :