Komentarze: 1
Efectin zdecydowanie zmniejszył swoje działanie. Słońce znowu zaczęło oślepiać i na nowo odkryłem uroki ciemności. W nagrodę przegranej z depresją zafundowałem sobie eksluzywny łikend we Wrocławiu. Miał być eksluzywny ale się nie udał, bo apartament w czterogwiadkowym Art Hotelu okazał się pokoikiem z koszmaru studenta a jedzenie w tutejszej restauracji, co prawda ze ślicznymi kelnerami, nie zaskoczyło żadnym uniesieniem. Mimo wszystko się uśmiechałem pijąc martini w ciemnych okularach i dżinsach założonych na piżamę w hotelowym patio. Znacznie lepiej wychodziły mi wrocławskie noce. Ale pisać tutaj o wyruchanych kolejnych tyłkach już mi się nie chce. Tak samo jak mi się nie chce wstawać do pracy, odchudzać się, poświęcać czas przed lustrem aby nie straszyć sąsiadów...
Czuję że powoli znikam, czas umierać.
I wszystko by się toczyło szarzyzną codzienności gdybym nie dostał anginy i dostał nakaz leżenia i odpoczynku od pracy. A że dużo brałem leków i piłem drinków aby złagodzić skutki choroby czas upływał szybko i przyjemnie. I wreszcie nie bacząc na gorączkę i garści łykanych specyfików wybrałem się na potańcówkę, gdzie to moje niewinne błękitne oczy wypatrzyły Jego. Obudził mnie rano, zaćpanego i jeszcze pijanego. Białe wino ukoiło głowę a jego silne ramiona uspokoiło zaćpane serce. Kochaliśmy się nieśpieszne z dużą mocą popersa, spluwając namiętnie sobie w twarz. I w chwili wyrzutu tego co najlepsze ma mężczyzna wiedziałem już, że nie opuści zbyt szybko moich myśli. Po południu przyjechał po mnie swoim złotym autem z zaproszeniem na kolację a ja gładziłem Jego udo. Ma dom w eleganckiej podmiejskiej dzielnicy wraz ze swoim partnerem i nigdy w życiu nie uczynię nic aby coś mu spierdolić. Ale nie mogę przestać myśleć o jego ustach.