To nie prawda , że umarłem zbyt wcześnie bo mnie zabiły wredne smsy, zazdrość czy brak kasy. Nadal wstaję zbyt późno, w pracy się nudzę, wieczorami opycham się obiadami Przepióra i gapię się w tv pijąc gin z cytrynką. Remont mieszkania mam już w piździe, zabrakło i siana i chęci: czuję to ja i pracownicy. Łazienka zbyt mieszczańska, krzywe nogi mebli porażają banalnością a sąsiedzi otwierają usta aby wypluć rzygowiny.
Nieco jeszcze planuję: a to aby pozbyć się fałdki na biodrach, aby zoperować nos, aby kupić inne auto, aby się dokształcić w kierunku odwrotnie proporcjonalnym do stanu mego umysłu, aby się jeszcze trochę pokurwic albo przynajmniej znaleźć kochanka. Zostało jeszcze kilka rzeczy. Mogę jeszcze być związany i skopany, obesrany albo ruchać na płatkach róż. Dupa już nie boli a fiut czasem obkładam lodem i myślę o tym że kiedyś będę młody i bogaty.
Jutro pomyślę o długach i nowej kolekcji lamp Artemide.