Komentarze: 0
A wieczorem Breaking news w Piwnicy 21.
Nie chce mi się.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
A wieczorem Breaking news w Piwnicy 21.
Nie chce mi się.
Czuję się nieco jak matka w Belissimie. Tylko, że ona mimo niespełnienia miała na kogo przelać nadzieję, w przeciwieństwie do mnie samotnie spędzającego starość na balkonie karmiąc się widokiem młodych chłopców. Pełna świadomość zaprzepaszczenia wszystkich szans, niewykorzystania czasu, niezatrzymania pięknych chwil, świadomość tkwienia w już zbyt mocnym kokonie na nowo paraliżuje mnie w nocy. To powracający demon nie pozwala przeć naprzód rzucając wyzwanie ludziom, miejscom i czasom. Przypisywanie szczęścia zależnościom materialnym, bytowym czy wreszcie mentalnym nigdy nie pozwoli mi rozwinąć skrzydeł i trwać w samoakceptacji.
Zupełnie nie wiem skąd czerpię siły na codzienność. Ale ten schemat: praca, wino, knajpa, siłownia, sex, zakupy... może nawet wyznaczać jakąś linię prostą biegnącą w kierunku przeciwnym od autodestrukcji. I jestem taki zmęczony. Nie chce mi się starych kochanków, którzy wydzwaniają gdy północ bezwstydnie zaskakuje ich samotność, lansu w nowych ciuchach na jakimś nudnym wernisażu, rozmów o przemijalności nowych trendów, eh rzygam.
No i mieszkania nie kupuję. Nie stać mnie. A zmiana by mi świetnie zrobiła.
M: Zajebiste tyłki były wczoraj na siłowni.
Ja: Mnie nie było wczoraj.
M: No właśnie!