Komentarze: 4
Telefon. Już zapomniany Jego głos w słuchawce. Za pół w godziny w hollu hotelu w centrum miasta. Windą ponad dachy z jego ustami w moim rozporku. Jestem dziwnie spięty i nieśmiały. Trochę namiętności i znacznie więcej spermy na jędrnych pośladkach. Dozgonna miłość, wpatrzone czarne oczy i kąpiel w hotelowej wannie. Obiecuję, ze przyjadę, że się oddam cały aby mógł być na rozkazy Nerona. Opluwa mnie na pożegnanie a ja czuję dziwne osamotnienie, zupełnie tak samo gdy w dzieciństwie zdechł mi chomik. Słońce oślepia wyobrażenie jutra.