Komentarze: 1
Praca nie satysfakcjonuje.
Niemapieniędzy.
Mieszkanie za małe.
Samochód się sypie.
Ciało nie te.
Operacja nosa poza zasięgiem.
Niemapieniędzy.
Mało znajomych.
Nie chce mi się.
Mam ochotę na romans.
Niemapieniędzy.
W hój.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Praca nie satysfakcjonuje.
Niemapieniędzy.
Mieszkanie za małe.
Samochód się sypie.
Ciało nie te.
Operacja nosa poza zasięgiem.
Niemapieniędzy.
Mało znajomych.
Nie chce mi się.
Mam ochotę na romans.
Niemapieniędzy.
W hój.
Ciasta które piecze Przepiór niepokoją swym zapachem tak śmiele rozchodzącym się po całym mieszkaniu co przeszkadza mi w zrobieniu wystarczająco udanego kupacza i rozprasza w czytaniu Dobręgo Wnętrza na kiblu. potem jestem wkurwiony że brzuch duży i że guma L się naciąga na biodrach a Przepiór głaszcze moje włosy na brzuchu i się zarzeka, że są jego. W nocy pierdzę tak mocno, że papuga zaczyna świergotlić marsz żałobny a ja obiecuję zdrowotną poprawę. Wczorajsza wypłata już została wydana, a w tym miesiącu miały być Kraków i Łódź, jako normalizacja łikendowa po knajpach berlińskich. Siano, siano, siano. Hój. Jutro piję z A., co by przypomnieć ulubiony smak ginu i rzygowin.
Wyprężyłem ciało na tle najjaśniejszej ściany wśród jęków jebanych i jebiących. Ciepło ust na fiucie i szyi. Grupka facetów walących sobie patrzyła na moją ekstazę i szybką wymianę obciągających na najprzystojniejszych z tłumu.
...
- Where is A...strae?
- Do you like sex?
Musiałem się ratować ucieczką pośród wczesnorannych wczorajszych gwiazd.
Jak widać, ostatnio myślę tylko o jednym.
Szczęście małżeńskie nie służy.
Na dupie obcisłe D&G, białe soxy otulone wypolerowanymi pumami, ciało skąpane zapachem przerywającym każdą rozmowę w pół słowa, obojętność spojrzenia ukryta za ciemnymi okularami i gonitwa myśli w taksówce pędzącej przez mroczne miasto z obietnicą niespełnienia. Potem to czego nigdy nie pamiętam: szalony marsz bioder, rzyganie w kiblu, całowanie się z blondynem niewiemjakim i umawianie się na ostry anal z brunetem niewiemjakim. Urwany film. Porozrzucane ciuchy po całym mieszkaniu. Resztki wczorajszego kolesia na fiucie a w głowie ten przyjemny szum zmarnowanej niedzieli. Potem telefony, żem dziwka i słowa zazdrości. Wieczorny kieliszek wina w sercu miasta w czarnych jedwabiach pomaga zabić smak rzygowin i gówna w gębie. Rozmawiamy o Libeskindzie i wracamy natchnieni do swoich domów bawiąc się fiutami przed zaśnięciem.
Boże, jak ja za tym tęsknię!