Komentarze: 1
Tak mnie wzięło, ze najpierw wezwałem księdza a dopiero potem lekarza. Ksiądz wypił 2 kawy zjadł przepiórowego ciasta, mrugał i cmokał do mnie oblanego rumieńcem, potem i smarkami. Ksiądz omówił szczegóły pochówku i udzielił kilku praktycznych rad Przepiórowi i wymieniają się do dnia dzisiejszego zawzięcie smsami. Choroba sprawiła mi wielką przyjemność. Od rana wszystkie seriale, narzekania, okrzyki bólu i cierpienia, najgłupsze gry na kompie, regularne śniadania, obiady, podwieczorki, kolacje, drinki z 1 kostką lodu, papierosy bezkarnie palone bo i tak nie pomogą. Wygląd w piździe a dieta w dupie. No i te ciągłe zapewnienia o dozgonnej miłości i uwielbieniu. Przekonanie że wyhodowałem bestię. Jak przyprowadziłem do domu była niewinna i tylko zgadzała się pokazać sutek przy zgaszonym świetle i pewnie w głowie się nie mieściły ręce trzymane w dupie i polewanie spermą weselnego torta.
Wczoraj mnie wkurwił i wszystko o kant dupy. I znowu wróciły myśli o samorealizacji jako samotnik z wyboru i niech zabiera te swoje książki, ciuchy i szczotkę do zębów a ja wreszcie odetchnę pełną piersią wolności. I boję się własnej niedoskonałości w niemożności bycia z kimś bo to zabiera egoizm i swobodę i znowu żal mi tej zgrabnej dupy i kilku udanych chwil i jakiegoś zapomnianego uśmiechu ale gówno to, bo i tak wściekłość mnie ogarnia, że nie potrafię.
Z sianem ciągle problem i śmieszy mnie że jeszcze nigdy nie miałem tak wysokich dochodów i nigdy nie żyłem w takiej nędzy. To coś niepojętego.